Wcześniej gadałam sobie tu

czwartek, 24 marca 2016

Wielkanoc 2016






Spoko. Na Wielkanoc 2019 znów będziemy świętować tradycyjnie, z kurczaczkami.

Co by się nie działo życzę ciepła, spokoju, odpoczynku i wielu powodów do uśmiechu.

zante

czwartek, 10 marca 2016

Bez komentarza ... bo mi słów brak


W tym miejscu miał być wpis. Powstał nawet. Emocjonalny. Ciśnienie mi poszo w górę tak, że mi ręce drżały. Wywliłam go w kosmos. Ze strachu, że  zostanę pozwana do sądu i w naszej dzisiejszej rzeczywistości prawnej, na pewno skazana na więzienie. A ja już w tym wieku, że mam mniejsze zapotrzebowanie na adrenalinę, a większe na święty spokój. Ale całkiem zignorowac i przejść nad tym do porządku dziennego zwyczajnie nie potrafię.
Do posłanki Krystyny Pawłowicz na FB napisała starsza pani, emerytka. Pani poseł, wierna córa PiS, jak to ma w zwyczaju, nie ignoruje internautów i podejmuje rozmowę. Zamieszczam zrzut za natemat.pl






poniedziałek, 7 marca 2016

Tajny Współpracownik ... oraz Post Scriptum po paru godzinach

 TW Jerzy Zelnik

Współpracę ponoć zerwał po '68 roku. Jak dla mnie należałoby przejść nad tym do porządku dziennego tak, jak się to robi w wielu, wielu innych sytuacjach, gdy wychodzą na jaw błędy młodości. Myślę, że kto nie żył w czasach tzw "komuny", kto nie doświadczał szantażu, kto nie bał się o swoje i najbliższych fizyczne bezpieczeństwo ten nie wie co znaczyło SB. Jestem skłonna nawet przyjąć zasadę, że nie tylko wspaniałomyślnie wybaczajmy, ale w ogóle uznajmy, że każdy ma swoją historię. Pod jednym wszakże warunkiem: ktoś, kto podpisał lojalkę w wyniku tego nie zrobił nikomu żadnej, nawet najdrobniejszej krzywdy.
Ukochany przez prawicę Jerzy Zelnik w 1963 roku podpisał dobrowolnie zobowiązanie do współpracy z SB, ale po wydarzeniach 1968 roku zerwał współpracę. To też jestem w stanie zrozumieć. Młody człowiek, wchodzący w życie dorosłe, uwierzył w idee, szczególnie, że po śmierci Stalina wielu miało nadzieję, że Polska stanie sie państwem sprawiedliwym i dostatnim. Wydarzenia marca 1968 jawnie temu zaprzeczyły, a dla tych, którzy mieli jeszcze cień nadziei na "lepsze jutro" bielmo z oczu pospadało. Z tego, co wynika z teczki TW Jerzego Zelnika (znalezionej w szafie pani generałowej) wynika, że aktor w latach 1963-1968 na nikogo nie doniósł.
No i można by temat zakończyć.
Tylko czy aby na pewno? Czy jak ktoś nie donosił tajnie i skrycie do roku 1989, za to jawnie i publicznie wskazywał swoich kolegów jako nieprawomyślnych (czyli myślących inaczej), łamiąc tym samym zasady lojalności zawodowej oraz zwykłej przyzwoitości, to jest godny szacunku i przyjęcia, że każdy ma swoją historię? Czy robienie "czarnej listy" kolegów po fachu, co by nowa władza nie zapomniała o "ukaraniu" żadnego z nich nie jest formą donoszenia?
Znany tak naprawdę tylko z roli Ramzesa w "Faraonie" w reż. Kawalerowicza pozwolił sobie na wyliczankę, umieszczając w spisie uznanych, często wielce zasłużonych i bardzo utalentowanych kolegów: Olgierda Łukaszewicza, Artura Barcisia, Tomasza Karolaka, Jacka Poniedziałka, Krzysztofa Kowalewskiego, Daniela Olbrychskiego.
Jasne, że wymienieni aktorzy mogą wydąć wargi z lekceważeniem i olać kolegę, po prostu przestając o nim mówić "kolega". Mogli też wytoczyć Zelnikowi procesy o zniesławienie, ale na szczęście nikt z nich tego nie zrobił, bo do walki, także sądowej, staje sie honorowo tylko z równym sobie.
Niemniej TW Jerzy Zelnik nie należy, w moim odczuciu, do grupy, która nie donosiła.

P.S. Dziennikarz Onetu, Jacek Gądek, rozmawiał z Jerzym Zelnikiem po ujawnieniu jego teczki. 
Cytat z wywiadu:
"JG: Z podniesioną głową i z absolutną pewnością może pan powiedzieć: nigdy nie donosiłem służbom PRL?
JZ:Zabrzmiało jak pytanie w sądzie.
A skąd ja mogę wiedzieć, że nigdy? Powtórzę: podzielmy moje życie na dwie fazy. Może zostałem w coś wkręcony, gdy wchodziłem w dorosłość.
JG: W 1963-64 roku.
JZ: No i co ja mogłem wtedy wiedzieć o życiu i polityce?"

Parę godzin temu całą historię z Jerzym Zelnikiem byłam skłonna zbagatelizować, tylko podkreślając, że jest nieodrodnym "synem" PiS, bo nie waha się obrażać ludzi. Teraz po wywiadzie dla Onetu i jego słowach uważam, że to obrzydliwe. Doskonale wie co jest w jego teczce i usiłuje to wytłumaczyć brakiem doświadczenia, młodością i tworząc sobie wątpliwe alibi, że mógł zostać "w coś wkręcony". Panie Zelnik, powiedz to pan wieloletnim więźniom SB, którym wkręcano "coś" w imadło, a jednak są w stanie powiedzieć NA PEWNO, że nikogo nie wydali i nikt przez nich nie płakał. W tym samym wywiadzie mówisz pan: "Byłem w sztabie wyborczym Lecha Wałęsy, czego się później wstydziłem". To Lech Wałęsa się wstydzi, żeś pan w tym komitecie był.