Wcześniej gadałam sobie tu

środa, 3 sierpnia 2016

Dziecko musi jeść!

Wiadomo, że głodne dziecko trzeba nakarmić. Matka małego dziecka to człowiek jak każdy inny i ma prawo iść dokąd chce, zabierając ze sobą swoje dziecko. Nawet maleńkie. Bywa, że dziecko w galerii, w parku, w restauracji zaczyna być głodne i trzeba je nakarmić. Jakby było starsze dostałoby bułę albo pizzę, ale gdy jest niemowlęciem potrzebuje mleka. Takiego, jakim jest od początku życia karmione czyli mieszankę lub pokarm mamy. To wszystko to oczywista oczywistość, nad którą nikt nie dyskutuje.
Dziś podana została taka informacja:

Dwa lata temu kobieta chciała nakarmić córkę w jednej z sopockich restauracji, ale kelner przekazał jej, że w lokalu nie życzą sobie karmienia na widoku przy innych klientach. Zaproponował matce, by nakarmiła dziecko w toalecie. Gdy ta odmówiła, kelner zaproponował krzesło przy WC. Teraz matka postanowiła walczyć o prawa wszystkich karmiących matek. Proces ruszył w środę. 
(cytat z http://kontakt24.tvn24.pl)

Zdarzenie i fakt rozpoczęcia procesu wywołały w Internecie dyskusję i liczne komentarze. Nie byłabym sobą, gdybym nie zabrała głosu. Kiedyś już wyraziłam swój pogląd i choć minęło kilka lat, zdania w temacie nie zmieniłam. Wówczas zdarzenie miało miejsce w Irlandii. Teraz po prostu kopiuję ze swojego starego bloga A ja słyszała... moją ocenę publicznego karmienia piersią:

Generalnie nie mam z tym problemu, jeśli mam się gdzie odwrócić albo odejść. Jednak obrazek taki mnie nie wzrusza, nie rozczula, a żenuje. Nie miałabym ani potrzeby ani odwagi, by mamie zwrócić uwagę, jednak nie chcę być świadkiem naturalnego karmienia obcych dzieci przez obce kobiety i nie widzę powodu, by mnie zmuszać do oglądania takich scen. Podobnie jak nie chcę być świadkiem namiętnych pocałunków par, bez względu na ich płeć. Obie czynności są dla mnie intymnością, których eksponowanie mnie krępuje.
Jednak są ludzie, dla których widok obcej, karmiącej kobiety może być nie tylko krępujący, ale wręcz odrzucający. I wcale nie jest to rzadkością. Kobiecy pokarm jest wydzieliną ciała i przez niektórych jest traktowany na równi z innymi, jak mocz czy smarki.
Nie, nie przesadzam. Są ludzie, którzy nie wchodzą do publicznych toalet tylko dlatego, że nie mogą znieść odgłosów dochodzących z sąsiedniej kabiny albo tacy, którzy powstrzymują odruch wymiotny, gdy w ich pobliżu ktoś głośno wydmuchuje nos.
To, co dla jednych jest wzruszającą scenka rodzajową, nawet, gdy dotyczy obcych ludzi, dla innych może być obojętnym widokiem, a w jeszcze innych budzić obrzydzenie.
Przestrzeń publiczna jest dla wszystkich. „Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka” [Alexis de Tocqueville]

Do polskiego zdarzenia muszę dodać, że wywalanie mamy z niemowlęciem do kibla jest skandalem. Kelnerowi proces i kara się należą. Bez dwóch zdań!
Jednak dziś w tv widziałam krótki wywiad z mamą - bohaterką zdarzenia i powódką w jednym. Była cała uchachana i gotowa do walki o prawo matek do publicznego karmienia swoich dzieci.
Dziecko nakarmione być musi, nawet w miejscu publicznym, ale kulturalny świat wymyślił chusty, które pozwolą dziecku w spokoju się najeść, nie narażając matki na szykany i nieprzyjemne komentarze.