Wcześniej gadałam sobie tu

wtorek, 18 lipca 2017

Nie wiecie co dla Was najlepsze?

Nie było mnie tu tak długo, że aż musiałam ustalać nowe hasło. Wstyd po prostu. 

Zwracam się dziś do zwolenników Prawa i Sprawiedliwości. Bez kpin, żartów czy nawet cienia złośliwości. Zwracam się przede wszystkim do tych osób, które publicznie nie przyznają się do tego, że podobają Im się zmiany wprowadzane przez PiS. Wbrew pozorom takich osób jest bardzo dużo. Wiedząc, że w swoim środowisku niepoprawnie politycznie jest afiszować się ze swoimi poglądami, najczęściej milczą, nie biorą udziału w politycznych dyskusjach na FB, czasem zostawiają "łapkę w górę", by nie podejrzewać Ich, że są cichymi zwolennikami PiS.

Szanowni Państwo.
W zmianach, jakie wprowadza dobra zmiana jest kilka poczynań i przepisów, które każdy rozsądny człowiek uzna za słuszne i poprawne. Jednak nie można po tych kilku działaniach PiS usiąść na laurach i przyjmować całej reszty zmian autorstwa Prawa i Sprawiedliwości za równie słuszne i poprawne. Trzeba myśleć przy każdym punkcie. Skoro potraficie dogłębnie przeanalizować przyczyny i skutki (także te negatywne) popularnego 500+, to zróbcie to także w stosunku do nowych przepisów dotyczących ustaw o ustroju sądów oraz o Sądzie Najwyższym.
Nie mam merytorycznych podstaw, by projekt (a za kilka godzin zapewne już przyjęte przepisy) analizować punkt po punkcie. Niezwykle dogłębnie zrobił to dziś w Sejmie Dariusz Zawistowski, Przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa. Mnie jednak nie chodzi o rzucanie paragrafami.
Proszę jedynie o głębokie zastanowienie się nad skutkami "reformowania" sądownictwa w Polsce i uświadomienie sobie, że nowymi przepisami zwyczajnie łamie się Konstytucję. Uważacie, że nasza ustawa zasadnicza jest do bani, więc i tak trzeba ją zmienić? To pomyślcie o tym, że nowe przepisy zabierają kompetencje głowie państwa - Prezydentowi RP. Ubezwłasnowolnia się urząd Prezydenta, aktualnie dr. Andrzeja Dudę. Władza Prezydenta już została znacznie ograniczona przez brak wpływu na polskie siły zbrojne, a teraz odbiera Mu się większość praw dotyczących władzy sądowniczej. Właściwie pozostawia się Andrzejowi Dudzie prawo do machania do tłumów. Czy z powodu tego machania głosowaliście na doktora nauk prawnych Andrzeja Dudę i z tego właśnie powodu darzycie Go zaufaniem?
Pomyślcie także o tym, że projekt ustawy o SN daje min. Ziobro całkowitą (całkowitą!!) władzę nad rządem, ministrami, Posłami i Senatorami oraz zwykłymi ludźmi. Kiedyś przecież przyjdzie kres przywództwa Jarosława Kaczyńskiego w Prawie i Sprawiedliwości i czy to się Wam podoba czy nie, decydującym o losie partii i jej przywódcy, składzie rządu czy obsadzeniu stanowiska Premiera będzie Zbigniew Ziobro. Jeśli Go kochacie i ufacie bezgranicznie, to spoko. Jednak jeśli macie wątpliwości czy min. Ziobro, to na pewno człowiek, który powinien w naszym imieniu decydować o kształcie państwa, to zastanówcie się zanim uznacie, że ustawa o SN jest równie "fajna" jak 500+. Każdego niewygodnego Posła, Senatora, a nawet Prezydent RP będzie można postawić przed sądem lub Trybunałem Stanu. Przesadzam? A wiecie, że Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, którego teraz Min. Sprawiedliwości chce wywalić ze stanowiska i postawić tam kogoś swojego, jest równocześnie (z automatu) Prezesem Trybunału Stanu? A jak wiadomo tylko przed Trybunał Stanu można postawić Prezydenta czy Premiera.
Jeśli daleko Wam do myślenia o sobie jako państwowcu, to skupcie się na projekcie o SN jak najzwyklejszy obywatel. Dam przykład: mieszkacie w mieszkaniu komunalnym (albo ktoś Wam bliski) i nagle właściciel mieszkania (czyli samorząd) podejmuje decyzję, że podnosi czynsz o 1000%. W państwie prawa wszystko jest proste: składacie pozew do sądu i najpewniej wygrywacie w cuglach. Gdy wejdą w życie nowe przepisy o sądownictwie możecie oczywiście złożyć pozew do sądu. Tylko czy nie szkoda Wam pieniędzy, czasu i nerwów? Jeśli właściciel mieszkania (czyli samorząd) użyje argumentu, że dobro miasta oraz sprawiedliwość społeczna wymaga, by za mieszkanie komunalne płacić jak za apartament w stolicy, to nie macie szans na wygranie procesu. Przesadzam? Wyobraźcie sobie, że Skarb Państwa szuka pieniędzy gdzie się da, także w kieszeniach najemców mieszkań komunalnych. W sytuacji całkowitego podporządkowania sądów władzy min. Ziobry nie możecie liczyć na sprawiedliwość i bezstronne orzeczenie przez sąd, że żądanie tak wielkich pieniędzy za mieszkanie komunalne jest zwyczajnym bandytyzmem. Sądy od najniższego szczebla dostaną prikaz, wytyczne, dyrektywy, aby odrzucać pozwy ludzi szukających pomocy w sprawie podwyżek czynszu. Nadrzędne bowiem będzie zdobywanie przez państwo pieniędzy, a nie sprawiedliwość i pochylanie się nad losem człowieka.Zniesienie niepodległości i niezawisłości sędziów przełoży się bezpośrednio na nasze życie.

Nie nawołuję zwolenników (jawnych i tych w skrytości ducha) Prawa i Sprawiedliwości do zmiany poglądów. Proszę o refleksję. Proszę o uświadomienie sobie, że władza sygnowana Prawem i Sprawiedliwości, to nie taka sama jak PO czy SLD tylko wreszcie skupiająca się na zwykłych ludziach. To władza, która daje ludziom troszkę pieniędzy, troszkę poprawy samopoczucia, że ktoś o nich myśli, a w zamian znacznie ogranicza prawo do decydowania o sobie. Prawo i Sprawiedliwość traktuje Polaków jak niedorozwinięte dzieci, którym trzeba całkowicie uporządkować życie i finanse, wykształcenie i zdrowie i w szczegółach określić co jest dla nich najlepsze.
Naprawdę sami nie wiecie, co dla Was najlepsze???

czwartek, 13 kwietnia 2017

Wywalili Misia... :(

A taki był ładny! Takie pulchne paluszki miał i uśmiech jak księżyc w pełni. A tu masz! Był Miś - nie ma Misia! Ciekawam czy Złoty Medal "Za Zasługi dla Obronności Kraju" musi oddać. To by było słabe, bo wcześniej nie dostał brązowego i srebrnego (jak przewidują przepisy dotyczące odznaczeń) i jak mu teraz zabiorą ten złoty, to Miś zostanie z niczym. I co on teraz biedny będzie robił? Do apteki wróci??? Nie da rady tej pracy połączyć ze studiami u taty Rydzyka. Z pracą u dobrotliwego PanaOdWojny też nie dał rady łączyć, bo trzyletnie studia licencjackie robi ósmy rok.
No, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Jest szansa, że dostanie stypendium państwowe (z budżetu PanaOdWojny zapewne), by mógł się skupić tylko na nauce. Da chłopak radę. Zdolny jest. Może od razu walnie też magisterskie? I to w przyspieszonym trybie? Jak już będzie mieć ten cholerny papierek, to zapewne wróci do MON albo jakiejś spółki Skarbu Państwa. Tymczasem tylko się pożalił:

"Gdzie młodzi ludzie mają nauczyć się warsztatu, żeby skutecznie pracować dla Polski?"

No sami widzicie, jak się Misiek rwie do nauki! Dojna zmiana nie umie doceniać zdolnych i ambitnych ludzi. A takie ma zasługi! I dezinformować umie, i na uzbrojeniu się zna, i godnie przyjąć meldunek od oficerów potrafi. Nawet w niebanalny sposób umie wynajdywać i zatrudniać członków spółek państwowych. Również świetnie potrafi wywalać z roboty i to tak, że wywalani bez słowa sprzeciwu brali papierki i szli do domu. Odchodzili bez słowa, bo im mowę odbierało z wrażenia.
A PanPrezes tak po prostu go wywalił z partii!

wtorek, 28 lutego 2017

No i co z tego, że gej?

Prezydent Słupska - Robert Biedroń - nie odkrył Ameryki, ale głośno potwierdził to, o czym wielu wiedziało. Jak dla mnie to PanPrezes mógłby być równie dobrze transwestytą, hermafrodytą albo androgynikiem. Mnie tam wszystko jedno. Także czynniki, które PanPrezesa ukształtowały wiszą mi kalafiorem, bo dla mnie nie ma żadnego usprawiedliwienia dla niszczenia i zmieniania kraju oraz wprowadzania rewolucyjnych zmian metodami "na rympał", wbrew potrzebom i oczekiwaniom większości. PanPrezes ma jakieś swoje żale, schizy, odpały i wizje jak każdy. Różnica w tym, że jest politykiem, który zorganizował sobie (trzeba przyznać, że świetnie) ośrodki przymusu i skupił wokół siebie ludzi tyle zdecydowanych co bezczelnych. Że część z nich intelektualnie nie sięga ponad poznańską ryczkę*? By być wiernym i chamskim nie trzeba nawet umieć czytać i pisać. Nasza rzeczywistość nie tylko uwiera, ale coraz częściej boli i krzywdzi.Od ponad roku nie możemy wyjść z szoku. A PanPrezes i jego pretorianie robią co chcą. Nie ma co się ekscytować rozkimnianiem czy PanPrezes jest homoseksualny. Nie ma to żadnego znaczenia. Przecież Prezydent Słupska, Robert Biedroń, cieszy się niesłabnącą popularnością i coraz szerszym poparciem nie dlatego, że jest gejem, ale dlatego, że dobro ludzi przedkłada nad swoje wizje.

* w wielkopolskiej gwarze: mały stołeczek

środa, 1 lutego 2017

Rok 1970

Jest rok 1970. Lech Wałęsa ma 27 lat, żonę i nowo narodzonego synka (Bogdan). Jest prostym człowiekiem, po zawodówce. 3 lata wcześniej dostał pracę w Stoczni Gdańskiej. Z początkiem grudnia 1970 roku jest jednym z przywódców strajku robotników w Stoczni. 21 grudnia staje w obliczu dylematu: albo podpisze zobowiązanie do współpracy albo zostaje wywalony z roboty. Ma na utrzymaniu żonę i małe dziecko. Nigdzie nie dostanie pracy - SB już o to zadba. Gdy dziś ktoś w podobnej sytuacji traci pracę, czuje się bezradny, ale może się gdzieś zaczepić (choćby w markecie), może rozpocząć działalność gospodarczą. Nie można zapomnieć, że w roku 1970 nie ma marketów, są tylko państwowe zakłady pracy, w których L. Wałęsa z "wilczym biletem" pracy nie dostanie, zasiłku dla bezrobotnych też nie, bo ... w socjalistycznej Polsce nie ma bezrobocia. Decyduje więc i podpisuje kwity. Każdy dzisiejszy 27-latek, który mówi "ja bym w życiu nie podpisał" nie ma wyobraźni i nic z historii swojego kraju nie rozumie. Dzieci smartfonów nie mają pojęcia jak wyglądało wtedy życie. Pana Cenckiewicza nie było jeszcze na świecie. Prokurator Pozorski (z-ca Prokuratora Generalnego) ma 3 lata, a szef IPN, Jarosław Szarek jeszcze nie skończył 8 roku życia. Zbigniew Ziobro w grudniu 1970 ma kilka miesięcy, a Jarosław Kaczyński sobie studiuje. Za rok obroni pracę magisterską, a za 6 zostanie doktorem nauk prawnych. 
Oni wszyscy uważają, że lepiej znają życie i mają prawo osądzać decyzje innych sprzed 47 lat.
No to tyle mam do powiedzenia w temacie "Bolek". Dla mnie to jest i będzie laureat Pokojowej Nagrody Nobla, Prezydent Lech #Wałęsa.

środa, 16 listopada 2016

Obywatelu, zrób sobie dobrze sam

A propos zaplanowanej na dziś sejmowej dyskusji o wieku emerytalnym. Opozycja krzyczy, że PiS, obniżając wiek emerytalny, skazuje przyszłych emerytów na śmierć głodową. Gdy dotyczy to dzisiejszych młodych ludzi, to nie dyskutuję, bo zwyczajnie nie mam pojęcia jak to będzie. I jestem przekonana, że rządzący i opozycja też nie wiedzą jak będzie za 30-35 lat, bo wyliczenia ekonomistów to suche liczby, zakładające jakąś hipotezę społeczną i ekonomiczną w kraju. Natomiast niech mi ktoś wytłumaczy jakim cudem dzisiejsi 45-50 latkowie, przez dodatkowe kilka lat mają zarobić na godną emeryturę, skoro nie udało się im to przez ostatnie 25-30 lat? Przez odpowiednio 5 i 7 dodatkowych lat zarobią na Wyspy Kanaryjskie, ale bez nich umrą z głodu? Wszyscy krzyczą, że jesteśmy starzejącym się społeczeństwem, ale o dzisiejszych, choć w pełni sił, ale starszych, nikt nie myśli. Starszym PO zmieniła konie w biegu i to pod koniec jazdy, bo większość życia zawodowego przeżyli w innej rzeczywistości, w której nie odkładało się w funduszach i innych instytucjach na emeryturę, bo ona była należną oczywistością. Do tego największe bezrobocie jest wśród osób 45+, a jeśli już mają pracę, to często na smieciówkach, a więc w kwestii ich emerytur nic się nie zadzieje. Mnie na hasło "PiS" kły wyrastają, z uwieszonymi na nich kropelkami jadu i doskonale zdaję sobie sprawę, że obniżenie wieku emerytalnego to nie jest troska o obywateli, tylko kolejne wywracanie wszystkiego, co poprzednie rządy zbudowały. Uważam jednak, że podniesienie przez PO wieku emerytalnego było jedną z wielu decyzji, która pokazywała, że ludzi w dupie się ma. Jak słyszę posłów PO, którzy używają argumentu, że wyższy wiek emerytalny to konieczność, bo w całej Europie tak jest, to nóż w kieszeni mi się otwiera. Europejscy przyszli emerycie jeszcze w podstawówce mieli świadomość, że pracują na dziś i na emeryturę, a nie budują przede wszystkim Polskę Ludową.

czwartek, 3 listopada 2016

"Grudka twej ziemi w ręku, świeci nawet po ciemku..."

Planowana i wymuszana ekshumacja zwłok ofiar katastrofy w Smoleńsku cały czas nie daje mi spokoju. Pewnie jak każdy, kto ostatecznie żegnał najbliższych, myślę o tym co bym czuła, gdyby to dotyczyło "moich" grobów. W sieci jest coraz więcej wyrazów bezsilności i buntu niektórych rodzin smoleńskich, w których wszystko krzyczy: nie grzebcie w grobie i nie wsadzajcie w moje trzewia rozpalonych drzazg, bo nie przetrzymam drugi raz tego cierpienia.
Mam jeszcze odrobinę nadziei, że w grobie pary prezydenckiej odnajdą się "wystarczające dowody", a tym sposobem prokuratura odstąpi od pozostałych ekshumacji. Nie ma co na mnie wrzeszczeć, że mówię tak, jakbym wierzyła, że dowody na zamach są. Po prostu jestem przekonana, że "znajdą" czego szukają, bo władcy Polski jak dotąd robią co chcą i "udowadniają" niemożliwe. Więc przynajmniej niech sobie pogrzebią na Wawelu, zrobią ponowny huczny pogrzeb, a reszcie rodzin pozwolą dalej uczyć się żyć bez najbliższych.
Ta nadzieja jest bardzo płonna, bo skłaniam się do poglądu (niestety nie pamiętam kto go w mediach wyraził), że grupie Macierewicza potrzebny jest czas i markowanie czynności, by odsunąć w czasie, jak się da daleko, konieczności wydania jakiegoś oświadczenia i udowodnienia, że nie zmarnowali milionów złotych na szukanie czegoś, co nie istnieje.
Wierne rodziny smoleńskie zostały przekonane do ekshumacji tym, że do grobów, na których zapalają świeczki, złoży się szczątki ich najbliższych, a nie "składanki". Część zapewne liczy na to, że znajdą się dowody na zamach, bo będą mieli podstawy, by żądać kolejnych pieniędzy i zostanie zaspokojona ich potrzeba odwetu, bo skoro będą dowody na zamach, to poszukanie winnych pozostaje tylko kwestią czasu. A jak będą winni, to się ich wsadzi do pierdla z kamerami i rodziny będą mogły sobie co rano, przy kawie, pooglądać takie reality show: transmisje na żywo z więziennej celi.
Bardzo chciałabym wiedzieć jak rodziny smoleńskie wyobrażają sobie przywracanie do grobów szczątków ich najbliższych. Ekshumacje zostały zaplanowane na wiele tygodni. Prokuratura podała, że będą otwierane groby, nastąpi wydobycie szczątków, ich badanie, pobranie próbek, a następnie ponowny pogrzeb (ciekawe czy na koszt państwa). Prace nad jedną trumną mają się zamykać w 48 godzinach. Jaki plan ma prokuratura, jeśli w grobie X nie znajdzie właściwych szczątków? Zrobi pogrzeb czy będzie czekać wiele tygodni nad rozgrzebanym miejscem spoczynku, aż w innym grobie znajdzie te właściwe? A może trumny zamkną i będą je otwierać od nowa, gdy znajdą odpowiednie szczątki?
Może otwórzcie wszystkie groby na raz, porozkładajcie trupy w jakiejś hali i zatrudnijcie fachmana od puzzli. On wam uporządkuje tę układankę. Nie zapomnijcie tylko zatrudnić znajomego księdza, który uznaje, że bezczeszczenie zwłok jest zgodne z wiarą katolicką. No i nie oszczędzajcie na ochronie, bo do tej hali na pewno będą walić tłumnie wyznawcy PiS, szukający relikwii.
Czy nadal żyjemy w kraju pięknym, wolnym, do którego przez całe wieki tęskniły miliony wygnańców? Czy w dorzeczu Odry i Wisły jest jeszcze mądrość, empatia i umiłowanie grudki ziemi?

piątek, 30 września 2016

Zakaz antykoncepcji tuż, tuż...

W Sejmie został złożony projekt petycji w sprawie zakazu produkcji, sprzedaży, rozpowszechniania oraz nieodpłatnego udostępniania środków antykoncepcyjnych.
Następny będzie pewnie zakaz noszenia spódnic o długości powyżej kolan, a jesienią i zimą policja będzie miała prawo kontrolowania czy kobiety mają na sobie ciepłe majtki, bo jak wiadomo częste przeziębienia mogą prowadzić do bezpłodności. Natomiast lekarze będą mieli obowiązek zgłaszać każdy przypadek zapalenia przydatków i prokuratorzy będą wszczynać śledztwa w celu wyjaśnienia przyczyn. Jeśli śledztwo wykaże, że to z powodu krótkiej spódnicy i braku barchanowych majtasów, kobieta w wieku rozrodczym będzie podlegała karze pozbawienia wolności od października do maja (w kwietniu bywa jeszcze zimno) przez cały okres rozrodczy. Nadzwyczajne złagodzenie kary będzie możliwe dopiero po narodzinach trzeciego dziecka (bo jak wiadomo dopiero trzecie jest dla Boga, pierwszych dwoje ma tylko funkcję odtworzeniową rodziców).

czwartek, 29 września 2016

Przejmujące...

Kiedy poprawnością polityczną będzie ochrona kobiet? Skoro niepoprawnie jest o czarnoskórych mówić murzyni, prześladować homoseksualistów, stosować słowo Żyd jak obelgę, to chyba już czas na poprawność polityczną wobec większości społeczeństwa czyli kobiet. Nie chcemy wiele. Wystarczy, że tak jak mężczyźni będziemy mogły decydować o sobie. Panowie, możecie przestać całować nas w rękę, przepuszczać w drzwiach, stwarzać pozory szacunku, zaprzestać wykonywania teatralnych gestów ustępowania miejsca w tramwaju. Po prostu uznajcie, że jesteśmy pełnoprawnymi obywatelkami naszego kraju i nasze ciało należy do nas, tak jak wasze do was.
Zobaczcie protest Irlandek:





czwartek, 15 września 2016

Rozgrzebywanie grobów

Dziś prokuratura zdecydowała o ekshumacji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. Nakaz nie dotyczy szczątków, które w toku wcześniejszych śledztw, były już badane, natomiast ma dotyczyć ciał pary prezydenckiej. Są już wybrani eksperci, którzy na zlecenie prokuratury mają przeprowadzać ekspertyzy (za Newsweek Polska).
Ja wiem, że prokuratura ma prawo do takiej decyzji. Ba! Nawet ma obowiązek, gdy w toku śledztwa okazuje się, że ekshumacja jest jedynym sposobem, by udowodnić czyjąś winę. No właśnie! A co prokuratura chce udowodnić, otwierając trumny nieżyjących i rozgrzebując rany w sercach żyjących? Jakaż to wyższa konieczność sprawia, że prokuratorzy nie liczą się z uczuciami rodziców, mężów, żon, dzieci? Ponoć niektóre tzw. rodziny smoleńskie mają wątpliwości, czy w grobach leżą szczątki ich najbliższych, czy nie zostały popełnione błędy i nie doszło do zamiany szczątków. Ja to rozumiem. W takiej sytuacji chyba też chciałabym mieć pewność, że pod nagrobną płytą z imieniem i nazwiskiem kogoś mi bliskiego, leżą zwłoki tej osoby. Nie znaczy to, że wszyscy tak myślą. Dla niektórych rozgrzebywanie grobów może być gorsze do zniesienia, niż ewentualność, że szczątki zamieniono. Więc dlaczego otwiera się wszystkie groby? Może otworzyć tylko te trumny, których rodziny sobie tego życzą. A dopiero w sytuacji, gdy zostaną odkryte pomyłki, zwrócić się do pozostałych rodzin z prośbą o zgodę na ekshumację pozostałych zwłok po to, by naprawić błąd. Dlaczego nikt nie rozważył takiego pomysłu, tylko państwo, decyzją swoich urzędników, zmusza ludzi dotkniętych tragedią, do przeżywania wszystkiego od nowa? Dlaczego państwo jest tak dalece bezduszne? Kraj jest pełen apeli smoleńskich, pomników, tablic pamiątkowych, uroczystości, nadawania imion ofiar katastrofy szkołom, parkom czyli honorowania nieżyjących w maksymalny sposób, a równocześnie postanawia się o rozkopywaniu grobów. Czego szukają w tych nieszczęsnych mogiłach prokuratorzy?
Myślę, że śladów materiałów wybuchowych, by udowodnić tezę, która ma coraz mniej zwolenników wśród Polaków. Trzeba koniecznie coś zrobić, by przekonać niedowiarków, że wybuch był, że zamach był, że to żadna katastrofa tylko przygotowany i zrealizowany plan zabicia najważniejszych w państwie osób. A co, jeśli eksperci nic nie znajdą? Teoria upadnie i ogromne pieniądze wydane na ekshumację, badania szczątków i uposażenie ekspertów zostaną wyrzucone w błoto w kraju, w którym są miliony emerytów i dzieci żyjących na skraju ubóstwa? Obawiam się, że jak w trumnach nie znajdą niczego na udowodnienie swoich teorii to ... znajdą. Może te dowody nie będą ani ze Smoleńska ani sprzed 6 lat, ale znajdą się.

środa, 3 sierpnia 2016

Dziecko musi jeść!

Wiadomo, że głodne dziecko trzeba nakarmić. Matka małego dziecka to człowiek jak każdy inny i ma prawo iść dokąd chce, zabierając ze sobą swoje dziecko. Nawet maleńkie. Bywa, że dziecko w galerii, w parku, w restauracji zaczyna być głodne i trzeba je nakarmić. Jakby było starsze dostałoby bułę albo pizzę, ale gdy jest niemowlęciem potrzebuje mleka. Takiego, jakim jest od początku życia karmione czyli mieszankę lub pokarm mamy. To wszystko to oczywista oczywistość, nad którą nikt nie dyskutuje.
Dziś podana została taka informacja:

Dwa lata temu kobieta chciała nakarmić córkę w jednej z sopockich restauracji, ale kelner przekazał jej, że w lokalu nie życzą sobie karmienia na widoku przy innych klientach. Zaproponował matce, by nakarmiła dziecko w toalecie. Gdy ta odmówiła, kelner zaproponował krzesło przy WC. Teraz matka postanowiła walczyć o prawa wszystkich karmiących matek. Proces ruszył w środę. 
(cytat z http://kontakt24.tvn24.pl)

Zdarzenie i fakt rozpoczęcia procesu wywołały w Internecie dyskusję i liczne komentarze. Nie byłabym sobą, gdybym nie zabrała głosu. Kiedyś już wyraziłam swój pogląd i choć minęło kilka lat, zdania w temacie nie zmieniłam. Wówczas zdarzenie miało miejsce w Irlandii. Teraz po prostu kopiuję ze swojego starego bloga A ja słyszała... moją ocenę publicznego karmienia piersią:

Generalnie nie mam z tym problemu, jeśli mam się gdzie odwrócić albo odejść. Jednak obrazek taki mnie nie wzrusza, nie rozczula, a żenuje. Nie miałabym ani potrzeby ani odwagi, by mamie zwrócić uwagę, jednak nie chcę być świadkiem naturalnego karmienia obcych dzieci przez obce kobiety i nie widzę powodu, by mnie zmuszać do oglądania takich scen. Podobnie jak nie chcę być świadkiem namiętnych pocałunków par, bez względu na ich płeć. Obie czynności są dla mnie intymnością, których eksponowanie mnie krępuje.
Jednak są ludzie, dla których widok obcej, karmiącej kobiety może być nie tylko krępujący, ale wręcz odrzucający. I wcale nie jest to rzadkością. Kobiecy pokarm jest wydzieliną ciała i przez niektórych jest traktowany na równi z innymi, jak mocz czy smarki.
Nie, nie przesadzam. Są ludzie, którzy nie wchodzą do publicznych toalet tylko dlatego, że nie mogą znieść odgłosów dochodzących z sąsiedniej kabiny albo tacy, którzy powstrzymują odruch wymiotny, gdy w ich pobliżu ktoś głośno wydmuchuje nos.
To, co dla jednych jest wzruszającą scenka rodzajową, nawet, gdy dotyczy obcych ludzi, dla innych może być obojętnym widokiem, a w jeszcze innych budzić obrzydzenie.
Przestrzeń publiczna jest dla wszystkich. „Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka” [Alexis de Tocqueville]

Do polskiego zdarzenia muszę dodać, że wywalanie mamy z niemowlęciem do kibla jest skandalem. Kelnerowi proces i kara się należą. Bez dwóch zdań!
Jednak dziś w tv widziałam krótki wywiad z mamą - bohaterką zdarzenia i powódką w jednym. Była cała uchachana i gotowa do walki o prawo matek do publicznego karmienia swoich dzieci.
Dziecko nakarmione być musi, nawet w miejscu publicznym, ale kulturalny świat wymyślił chusty, które pozwolą dziecku w spokoju się najeść, nie narażając matki na szykany i nieprzyjemne komentarze.