Bo ja refleksyjna jestem.
Gdzie nie spojrzeć nawalanka, spór, podziały, szydzenie, drwiny, obelgi. Larum grają, bo łamana jest Konstytucja. Tu walka o niezależne sądy, a tam prokuraturę. Tu sześciolatki do szkoły już nie muszą, a tam emerytury bez minimalnej gwarancji, że będzie za co żyć, bez względu na to czy w wieku 60 czy 67 lat. Tu Polska się zbroi, a tam nowa komisja do zdecydowania za jaką część ciała powiesi się winnych katastrofy smoleńskiej. Tu 500 zł na każde dziecko, a tam doprecyzowanie, które dziecko jest każde. Tu narodowe media, a tam frankowicze. Tu podatek od marketów do zapłacenia przez klientów, co by zrównać ceny z warzywniakiem pana Ziutka, a tam podatek bankowy, co by ludzie zapomnieli o kredytach i marzeniach o swoim, choćby dwupokojowym mieszkaniu i dalej wynajmowali od bogatych.
Przedstawiciele władzy, opozycja, ciemny lud, miłośnicy prawych i sprawiedliwych, KOD-owcy, zwykli ludzie, co to patrzą twarzą oniemiałą na "dobre zmiany" wkręcili się na maksa. Krzykiem rewolucyjne zmiany w kraju się wprowadza i krzykiem manifestuje się swoją niezgodę.
A mnie refleksja naszła, że jakoś cisza o
Ludu ty mój! Wdajemy się w napierdalanki, pyskówki, przeciągania. Wykłócamy się czy dać na odwierty w Toruniu czy lepiej na pensje dla wykładowców uczelni ojca Rydzyka. A ja się pytam dlaczego się nie wykłócamy o pieniądze na leczenie. Dlaczego nie żądamy od Nowych Rewolucjonistów zmian w funkcjonowaniu opieki zdrowotnej. Nagle przestało być istotne ilu z nas umrze tylko dlatego, że z 30 nowoczesnych leków onkologicznych, powszechnie stosowanych w Europie, u nas można dostąpić zaszczytu skorzystania bez ograniczeń tylko z 3? Już nam nie przeszkadza czekanie w kolejce do kardiologa 4 miesiące, a do endokrynologa 8? Pogodziliśmy się, że kobiety w Polsce muszą rodzić "na żywca" tylko dlatego, że trafiły na lekarza, któremu ksiądz co niedziela przypomina, że człowiek powinien w bólach się rodzić? Już nie czujemy się lekceważeni, poniewierani i traktowani jak numer ewidencyjny w szpitalach, gdy jesteśmy pacjentami "na NFZ", bo na kupienie sobie godnego traktowania nas nie stać?
Dostaliśmy jakiegoś pierdolca. I bielma na oczach.
I komuś bardzo na tym zależy, by tak pozostało.
A Tobie sie zdaje, ze ten Smolensk to niby dlaczego znow wyplynal? Jak gowno, bo kazde gowno zawsze na wierzch wyplynie. Zeby odkryc prawde, czy raczej zeby odwrocic uwage od rzeczy wazniejszych, a niewykonalnych?
OdpowiedzUsuńSmoleńsk to myślę, że głównie z potrzeby zemsty. No i jest to powód do robienia manifestacji co miesiąc, liczenia wojsk, podsycania, sondowania zaangażowania. A teraz, gdy są u władzy muszą coś w tym kierunku robić. Cokolwiek, byle mieć o czym gadać regularnie. A, że przy okazji uwagę się odwraca to inna sprawa, ale myślę, że w tym akurat, to jest drugorzędne.
UsuńCoś w tym niestety jest :(
OdpowiedzUsuńmówie o tym od pewnego czasu...
OdpowiedzUsuńtym bardziej, że kolejki sie wydłużyły...
widocznie chorzy nie maja siły przebicia w tym chorym kraju
Nie tylko wydłużyły się kolejki. Jakość opieki medycznej specjalistów stała się kuriozalnie lekceważąca. Coraz częściej pacjenci słyszą, że skoro przychodzą w ramach NFZ to poza wejściem i wyjściem z gabinetu nic im się nie należy.
UsuńTy wiesz, że mnie to samo przyszło do łba, tylko staram się nie myśleć za wiele, bo nie można mi się denerwować. Napiszę tylko, ze doczekawszy wizyty do lekarza rehabilitacji - ponad rok - otrzymałam 3 rodzaje zabiegów, ale za laser musiałam zapłacić 140 zł. Innych rzeczy nie wymieniam, bo nie powinnam się denerwować, jedynie wspomnę, ze okrutnie rozdarłam ryj na rejestratorkę,która była bezczelna, bo żeby nawet tak niski szczebel sobie pozwalał, to NIE!
OdpowiedzUsuńA no właśnie. Niejako uzupełniłaś o nowy wątek to, o czym wyżej z Teatralną wymieniałyśmy uwagi. Są coraz częstsze próby wymuszania współfinansowania różnych badań czy zabiegów przez pacjentów. Najczęściej w zawoalowany sposób, tzn wyznaczając jakieś kosmiczne terminy, wcześniej zaś lekarz informuje, że np dany zabieg jest niezbędny.
UsuńA może tu chodzi o odwrócenie uwagi od spraw "przyziemnych" ale takich naszych ... ??
OdpowiedzUsuńNo to właśnie mi przyświecało, gdy pisałam tę notkę. Robią takie zamieszanie przy wprowadzaniu tych swoich społecznych reform, że to wręcz już groteskowe jest. Ale nikt nie mówi, że "ma w teczce" projekty dotyczące zdrowia. To był zawsze temat priorytetowy, a tu poparz! Cisza.
UsuńSmoleńsk jest tematem zastępczym dla każdego innego, gdyby zatlił się jakiś na horyzoncie. Nie zauważyłaś jeszcze?
OdpowiedzUsuńNapisałam co myślę o temacie "Smoleńsk" pod komentarzem Anny Marii P. Mnie się nie wydaje, że teraz to temat zastępczy. Teraz to temat, który pozwala podtrzymywać wierny elektorat i co jakiś czas będą dorzucać do tego pieca.
Usuńwiecie co?
OdpowiedzUsuńbo to jest chyba tak, że człowiek się przyzwyczaja, oswaja z sytuacją i obojętnieje...
jakiś czas temu źle (by nie powiedzieć fatalnie) się poczułam...
ja, baba wysportowana,zasuwająca jak czołg, no - unikająca lekarzy "baba-chłop"...
ale jednak coś mnie uwierało...
serce? ach, po starej znajomości załapałam się na badania kardiologiczne w zaprzyjaźnionym z racji zawodu szpitalu, mimo wyczerpanych funduszy z NFZ...
nie, to nie serce ...
w międzyczasie zaczęły wysiadać mi stawy ( noż, kurcze, ki diabeł?)...
w grudniu( to pewnie na Mikołajki mi się udało!) przebadałam się z okazji akcji profilaktyki badania płuc u palaczy...
wczoraj (!) odebrałam wynik...
do reumatologa termin mam na kwiecień...
został mi jeszcze do zaliczenia ortopeda lub neurolog (a tu potrzeba badania tomografu! - najbliższe za 8 miesięcy), bo ze względu na ból kręgosłupa - ledwo przechodzę 15 m ...
Na płucach "wyszły" liczne guzki.
Lekarz "domowy" pocieszył mnie w swych rozważaniach : " może to jakieś przerzuty z płuc?"- powiada...
więc suma sumarum: nie korzystałam z żadnych specjalistycznych badań przez -dziesiąt lat, teraz kiedy bym musiała - brakuje mi już cierpliwości i umiejętności zebrania wszystkiego do kupy...
W najlepszym razie, uwzględniając wszystkie realne terminy - będę zdiagnozowana pod koniec roku, a może nawet zahaczę o przyszły...
...tylko, czy ja tego dożyję ?
a czuję się tak, że już mi się niczego nie chce ( prawdopodobnie wraz ze złym samopoczuciem - przyplątała się jakaś deprecha ...)
i tyle...
Chciałabym Cie pocieszyć, ale to byłoby nieuczciwe i nieuprawnione gadanie. Dopóki nie będzie programu kompleksowych badań to pomoc dostaną tylko ci z jednoznaczną diagnozą i to postawioną samodzielnie, przy pomocy wujka googla.
UsuńSerdecznie pozdrawiam.
Za to jesteśmy narodem, który uwielbia się leczyć sam, bo wie, że i tak do odpowiedniego lekarza się nie dostanie, a jeśli się dostanie to niekoniecznie do dobrego - dlatego lepiej łyknąć espumisan albo natrzeć się jakimś mazidłem. :-)
OdpowiedzUsuńJak znajdę trochę czasu oraz ochłonę (po dzisiejszej wizycie u endokrynologa na NFZ jak najbardziej) to opiszę jak się właśnie wyleczyłam z nadczynności tarczycy.
UsuńDlatego jestem za prywatyzacją służby zdrowia. Bo mało komu ten cholerny NFZ pomaga a leczyć i tak się musimy prywatnie. Nic ludu, tylko umierać...
OdpowiedzUsuńPrywatyzacja służby zdrowia brzmi świetnie, ale przy zarobkach przeciętnego Polaka niewielu będzie stać na to prywatne leczenie. Same wizyty w prywatnych gabinetach to pikuś. Zaczynają się schody przy receptach, badaniach specjalistycznych itd. A co ze szpitalami? Nawet zwykłymi operacjami? No i każdy kiedyś będzie emerytem, ale tylko bardzo nieliczni zdrowym.
UsuńDlatego zupełnie nie rozumiem, dlaczego zamiast tych wszystkich chorych (!) projektów emerytalnych czy zupełnie niepotrzebnych reform służby zdrowia, nie wprowadza się obowiązkowej eutanazji po ukończeniu 60, ewentualnie 65 roku życia. Jakże wiele kasy z ZUS-u by zostało do wykorzystania na udowadnianie, że Brzoza i Mgła oraz Wybuch....
UsuńPozdrawiam autorkę, bo chyba jeszcze tu się nie ujawniłam, a jeżeli kiedyś, to już o tym zapomniałam.
Kilka Wybuchów przecież, wg najświeższych teorii sformułowanych w dniu powołania komisji ;-))))
UsuńOraz bardzo miłe ujawnienie;-)))
Pozdrawiam serdecznie.
To jest działanie celowe. Rozpala się ogień żeby powstały dym przykrył niewygodne widoki,. Sztuczka stara i aż dziwne że nadal działa
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czegoś mnie tak mało rzeczy jeszcze dziwi. Ale faktem jest, że sztuczka z zadymianiem działa świetnie i nieodmiennie.
UsuńPozdrawiam również.
Byśmy się ubezpieczali, żeby móc zapłacić za te leczenia. I może nie czekalibyśmy w kolejce do endokrynologa 5-8 miesięcy a potem na operację kolejne pół roku (jak dobrze pójdzie). Zobacz, że NFZ refunduje tylko jakieś "proste leczenia" (i tak w niektórych przypadkach do pewnego roku życia pacjenta). Na zwykłą butlę z tlenem czeka się pół roku (jeśli w ogóle jej nie odmówią :/ ) O innowacyjnych lekach lub szybkich zabiegach możemy sobie tylko pomarzyć (chyba że mamy pieniądze, które albo włożymy w kopertę albo damy na prywatne leczenie)...
OdpowiedzUsuńZgadzam się, Chomikowa, z każdym słowem.
UsuńJest tylko jeden problem: co z tymi, którzy już nie mają czasu na płacenie prywatnej składki ubezpieczeniowej? Co z tymi, którzy dziś mają powyżej 45 lat, nie mówiąc o emerytach lub tuż przed emeryturą? Reforma polegająca na płaceniu na prywatne ubezpieczenie (wraz z likwidacją NFZ) oraz własne emerytury może dotyczyć ludzi wkraczających na rynek pracy. Dla pozostałych byłoby to zmienianie koni w biegu czyli pozostawienie samym sobie, "a zdychajcie".
Wiele ważnych i istotnych spraw jest odkładanych ad acta, a zajmujemy się tematami zastępczymi. To normalne w społeczeństwie, które nie jest obywatelskie. W takim mieście Łodzi jeszcze do niedawna władza zajmowała się głównie rzeczami nieistotnymi. Robiła remonty, aby zużytkować pieniądze unijne, a nie po to, aby poprawić jakość życia. Ale widzę, jak to powoli się zmienia, jak rozwija się budżet obywatelski, jak ludzie potrafią jakieś milionowe inwestycje krytykować - domagając się tego, co dla nich najważniejsze - chodników, parków, przyjaznych do życia inwestycji, a nie gigantomanii. To też dzieje się w innych miastach. Może jestem naiwny, ale sądzę, że wkrótce przełoży się też na działanie rządu. Jednak politycy szczebla centralnego swoją karierę zaczynają w samorządach.
OdpowiedzUsuńA problemu służby zdrowia prywatnej czy państwowej nie uda się tak łatwo rozstrzygnąć. W różnych krajach próbowano każdego wariantu i niestety, żaden nie jest idealny.
Otóż to. Tylko nie mów "służba zdrowia", bo Cię jakiś lekarz zahejtuje;-))) Opieka zdrowotna się mówi, bo, jak niektórzy lekarze tłumaczą, z wścieklicą na twarzy, nie są służbą niczyją, tylko jak chcą, to się zaopiekują;-)))).
UsuńA serio to problem organizacji opieki zdrowotnej ma ten feler, że aby się w krótkim czasie udało trzeba by poświęcić tak z jedno pokolenie żyjących.
A społeczeństwem obywatelskim może kiedyś będziemy. W tzw małych ojczyznach rzeczywiście widać, że w szybkim tempie się tego uczymy. Mam cichą nadzieję, że działania naszej aktualnej władzy przyspieszą tę edukację na poziomie krajowym.